Koniec roku. Chcąc, nie chcąc, czas podsumowań. Przeprowadzka do nowego, pięknego kalendarza, zakreślanie w serduszka ważnych dat, przepisywanie numerków i list. List filmów i seriali do obejrzenia. Ciuchów, na które zapoluję na nadchodzących wyprzedażach. Eventów, w których chcę wziąć udział, czy książek, na które wydam ostatnie pieniądze.
To tyle, bo reszty tego ckliwego posta o nowym etapie w życiu, jednak nie przepiszę. Tym bardziej, że tu podobno miały być obrazki. Prosto z mojego ilustrowanego pamiętnika zapiski okołoświąteczne. Tak na lekko.
A w Nowy Rok wkraczamy z planami, bez postanowień!*
*czyli nie rzucam:p
poniedziałek, 29 grudnia 2014
niedziela, 14 grudnia 2014
Tattoo lover
Wszyscy, którzy mnie choć trochę znają, wiedzą, że uwielbiam tatuaże. Może i nie mam ich zbyt wiele, ale z biegiem czasu pewnie kilka obrazków przybędzie na moim ciele. Jakiś czas temu postanowiłam, że kolejny tatuaż będzie nagrodą, którą sprawię sobie po obronie pracy dyplomowej. I tak oto, studia skończone, pewien etap życia zamknięty. I choć wiem, że będę się od tego coraz bardziej oddalać, brnąc w dorosłość z prawdziwego zdarzenia i zmierzając w sobie tylko znanym kierunku nie do końca zbieżnym z moim wykształceniem, zabrałam się za projektowanie nowego printu na moje kochane ciałko. A ponieważ rysunek miałam przemyślany i zaplanowany od dłuższego czasu, pozostało mi tylko przelać to na papier.
Tematyka nie jest przypadkowa- o ile moje dotychczasowe tatuaże, nie skrywają żadnej głębszej idei, tym razem będzie trochę inaczej. Przybory - pędzel, ołówek, cienkopis nawiązują w oczywisty sposób do kierunku moich studiów. Do tego moje ulubione kobiece gadżety, bez których nie mogę funkcjonować - szminka i lakier do paznokci. Tak, wiem, że to infantylne - jestem laską to "se wydziabam błyszczyk" ;) Całość zwieńczą kwiaty - tak dla dekoracji. Najprawdopodobniej róże.
Oczywiście od zrobienia projektu do ostatecznej decyzji - "Robię!", jeszcze długa droga. Będę pewnie dopracowywać projekt przez najbliższe tygodnie, rysując kilkanaście wersji różniących się tylko kilkoma kreskami. Cóż, pod tym względem jestem perfekcjonistką. W końcu to decyzja, której skutki będą mi towarzyszyć do końca życia.
Najtrudniej będzie mi chyba wybrać odpowiedniego tatuatora, którego wyczucie koloru spełni moje oczekiwania. No sorry, jestem malarką (rany, jak to brzmi), mam na to nawet papiery, wiem co mówię. Znacie może kogoś, kto specjalizuje się w kolorowych tatuażach? Mile widziane propozycje z PL. ;)
A tymczasem niech pozostanie moją słodka tajemnicą skrawek ciała przeznaczony pod tattoo :)
Tematyka nie jest przypadkowa- o ile moje dotychczasowe tatuaże, nie skrywają żadnej głębszej idei, tym razem będzie trochę inaczej. Przybory - pędzel, ołówek, cienkopis nawiązują w oczywisty sposób do kierunku moich studiów. Do tego moje ulubione kobiece gadżety, bez których nie mogę funkcjonować - szminka i lakier do paznokci. Tak, wiem, że to infantylne - jestem laską to "se wydziabam błyszczyk" ;) Całość zwieńczą kwiaty - tak dla dekoracji. Najprawdopodobniej róże.
Najtrudniej będzie mi chyba wybrać odpowiedniego tatuatora, którego wyczucie koloru spełni moje oczekiwania. No sorry, jestem malarką (rany, jak to brzmi), mam na to nawet papiery, wiem co mówię. Znacie może kogoś, kto specjalizuje się w kolorowych tatuażach? Mile widziane propozycje z PL. ;)
Na zakończenia bardzo tatuażowa nuta.
In for another kick, my skin gets its fix
My body takes a new form, I'm getting reborn
Yeah, I need my ink injection!
A tymczasem niech pozostanie moją słodka tajemnicą skrawek ciała przeznaczony pod tattoo :)
sobota, 29 listopada 2014
Rhinos are coming - multicolour
Ostatnie już (serio, obiecuję) spotkanie z moimi nosorożcami. Ostatnie, ale i najlepsze. W mojej ulubionej, turbokolorowej wersji. Po wydrukowaniu prac w czerni na wystawę, odkryłam na dnie mojej szafki w pracowni sporo dociętego papieru do grafiki i pomyślałam - to nie może się zmarnować! Tym bardziej, że nie wiem kiedy i czy w ogóle będę się jeszcze zajmować grafiką artystyczną.
Wywaliłam na szybę wszystko możliwe farby i zaczęłam kręcić urocze, landrynkowe kolory. potem super zabawa bezpośrednio na matrycy, upaćkane łapki, a na koniec dodatkowy trening ramion sapiąc przy prasie. Myślę, że dla takiego efektu końcowego warto.
Czerwienie, róże, fiolety, błękity - najlepsze, bo najsłodsze. Wiem, że to brzmi infantylnie, w końcu jestem magistrem sztuki, ale co tam. Ładne, kolorowe, jaram się! Cieszą oczy, mam nadzieję, że nie tylko moje.
Na koniec jeszcze kilka kwestii technicznych. Grafika powstała w technice akwaforty, w blasze cynkowo- tytanowej o wymiarach 18,7x23,8.
Na brak wolnego czasu ostatnio nie narzekam i być może to właśnie to przyczyniło się do wkładania coraz większej energii w prowadzenie bloga. Zaczynam powoli go traktować jak swoje dziecko. Przede wszystkim zaczęłam pisać posty, a wcześniej nie przychodziło mi to łatwo, raczej wrzucałam tylko reprodukcje i na tym koniec. Mam nadzieję, że wszyscy którzy tutaj regularnie zaglądają, doceniają moje starania.
Wywaliłam na szybę wszystko możliwe farby i zaczęłam kręcić urocze, landrynkowe kolory. potem super zabawa bezpośrednio na matrycy, upaćkane łapki, a na koniec dodatkowy trening ramion sapiąc przy prasie. Myślę, że dla takiego efektu końcowego warto.
Czerwienie, róże, fiolety, błękity - najlepsze, bo najsłodsze. Wiem, że to brzmi infantylnie, w końcu jestem magistrem sztuki, ale co tam. Ładne, kolorowe, jaram się! Cieszą oczy, mam nadzieję, że nie tylko moje.
Na koniec jeszcze kilka kwestii technicznych. Grafika powstała w technice akwaforty, w blasze cynkowo- tytanowej o wymiarach 18,7x23,8.
Na brak wolnego czasu ostatnio nie narzekam i być może to właśnie to przyczyniło się do wkładania coraz większej energii w prowadzenie bloga. Zaczynam powoli go traktować jak swoje dziecko. Przede wszystkim zaczęłam pisać posty, a wcześniej nie przychodziło mi to łatwo, raczej wrzucałam tylko reprodukcje i na tym koniec. Mam nadzieję, że wszyscy którzy tutaj regularnie zaglądają, doceniają moje starania.
piątek, 21 listopada 2014
Rhinos are coming - exhibition
Dalej nosorożce. Mała relacja z wernisażu, który odbył się w Galerii Kobro Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Oprócz naszej uczelni wystawa odbyła się również w Lizbonie, Cape Town i Porto Allegre.
Powyżej dwie wersje mojej akwaforty. Na wystawie znalazła się ta z lewej strony, później postanowiłam ją jeszcze trochę dopieścić i co nieco dorysować.
Niestety nie udało mi się zrobić zdjęć rozszalałych tłumów głodnych efektów pracy artystów z różnych stron świata. Pokażę zatem tylko kilka zdjęć z moimi ulubionymi pracami i ten... no... siebie (najgorzej!) oraz część łódzkiej ekipy biorącej udział w wystawie.
A już w weekend kolejna, ostatnia odsłona mojego nosorożca. Najlepsze zostawiam na koniec.
Rhino, akwaforta, 2014 |
Powyżej dwie wersje mojej akwaforty. Na wystawie znalazła się ta z lewej strony, później postanowiłam ją jeszcze trochę dopieścić i co nieco dorysować.
Niestety nie udało mi się zrobić zdjęć rozszalałych tłumów głodnych efektów pracy artystów z różnych stron świata. Pokażę zatem tylko kilka zdjęć z moimi ulubionymi pracami i ten... no... siebie (najgorzej!) oraz część łódzkiej ekipy biorącej udział w wystawie.
A już w weekend kolejna, ostatnia odsłona mojego nosorożca. Najlepsze zostawiam na koniec.
Nie ma to jak dać sobie zrobić zdjęcie z kieliszkiem wina :) |
sobota, 15 listopada 2014
Making of: Rhino
Jakiś czas temu wrzucałam projekt grafiki na międzynarodową wystawę "Rhinos are coming", w której biorą udział studenci i profesorowie 4 uczelni, z Łodzi, Cape Town, Lizbony i Porto Allegre. Do reprezentowania Łodzi zaprosił mnie Prof. Krzysztof Wawrzyniak wraz z asystentką Alicją Habisiak-Matczak, prowadzący Pracownię Technik Wklęsłodrukowych (moją ulubioną <3). Grafika powstała, wernisaż się odbył, gratulacje były, wypadałoby w końcu pochwalić się efektem pracy. Będą zdjęcia z wystawy, pokażę też kilka różnych wersji grafiki, jednak na razie making of.
Przygotowywanie matrycy, a zarazem kryptoreklama jednej z wiodących marek produktów do higieny jamy ustnej. Samoróbki najlepiej, taka sytuacja. Jak w więzieniu. Siedzenie i dłubanie w blasze. Właściwie to w werniksie.
Nadawanie farby. Wcieranie i wycieranie. Turboczerń. Paznokcie do pomalowania na czarno (obowiązkowo).
Super fun na metalu! Kolorowe zwierzątka, czyli co się robi, jak człowiekowi zostanie sporo papieru Fabriano, a w planach nie ma kolejnych grafik do wydrukowania. Szalone printy, tęczowa gaza, mnóstwo paćkania i mega frajda. I mycie rąk 50 razy jednego dnia. Jakby nie patrzeć - do każdego kontaktu z papierem łapki muszą być czyste, a z kolei nadawanie farby w rękawiczkach nie jest jakoś specjalnie wygodne.
środa, 5 listopada 2014
11th fashionphilosophy fashion week poland
Poniżej moja ilustracyjna relacja z jedenastej edycji Fashionphilosophy Fashion Week Poland, w której miałam przyjemność brać udział jako wolontariuszka. Taki mały zapis najciekawszych kolekcji, tekstów i sytuacji towarzyszących nam w Łodzi pod koniec października. Rysowane na szybko, głównie po nocach między kolejnymi dniami eventu.
Jest to też pierwszy post z obrazkami z mojego ilustracyjnego dziennika, który prowadzę od października.
pozdro dla kumatych, widzimy się za pół roku!
niedziela, 2 listopada 2014
Eden 3
Najprawdopodobniej ostatnia część moich wypocin inspirowanych Lemem.
Ostatnia, ale najlepsza, bo mimo, że rysowałam tą okładkę jakieś 3 lata temu, nadal uważam,
że jest to jedna z fajniejszych rzeczy, jakie zrobiłam.
wtorek, 28 października 2014
środa, 22 października 2014
sobota, 18 października 2014
sobota, 11 października 2014
środa, 8 października 2014
fashion, wow
W najbliższym czasie pojawi się trochę moich ulubionych ciuszkowych obrazków, które do tej pory trzymałam w ukryciu.
sobota, 4 października 2014
dyplom/malowanki
Już po. Tytuł zawodowy - magister sztuki.
Poniżej część moich obrazów dyplomowych.
Rzeczywistość zastana - cykl obrazów.
Pracownia Malarstwa Prof. Tomasza Chojnackiego.
sobota, 6 września 2014
dyplom/hybrydki
Pora pokazać mój dyplom. Dokumenty już złożone, papierki podpisane, termin obrony wyznaczony.
A recenzent, ku mojej rozpaczy, czyta i się śmieje.
Hybrydy - Prace z Pracowni Technik Wklęsłodrukowych. Moja druga specjalizacja.
Ciężko powiedzieć o co chodzi, każdy widzi co chce. Trochę cycka, trochę brzucha, kilka sznurków czy też pnączy.
Taki zielnik dziwnych tworów.
Wykonane techniką akwaforty, było fajnie, blachy, kwasy, dużo nitro.
niedziela, 10 sierpnia 2014
poniedziałek, 4 sierpnia 2014
wtorek, 29 lipca 2014
powyrostki #1
Tydzień po wypisie, a w głowie nadal chirurgiczny klimat.
Powyrostko-wycinki.
Jest i palemka pod te upały.
Subskrybuj:
Posty (Atom)